środa, 10 lutego 2010

Zimowe podjadanie

Ostatnio sporo w biegu, w efekcie uległam choróbsku i straciłam smak.
Ale zanim to się stało, to zdążyłam to tu, to tam conieco przekąsić.

Bezapelacyjnie najsilniejszych wrażeń dostarczyła nam kaczka po poznańsku w bistro "Złota Kaczka" (ul. Głogowska 123, Poznań).
Po pierwsze: to był naprawdę kawał kaczuchy :) Po drugie, towarzyszyły mu wielgachne pyzy - ręcznie robione na miejscu jak zapewniała nas pani kelnerka (dla głodnych panów: dwie pyzy wystarczą, nie porywać się na trzecią, bo żal zostawić). Kropkę nad i postawiła czerwona kapusta. Smak domowego obiadu w najlepszym wydaniu.

Ciekawe odkrycie numer dwa: napój gorący o nazwie "Zakręcona Owieczka". Poziom domyślności na podstawie nazwy: zero. A w szklance znalazł się ostatecznie baileys zalany gorącym, spienionym mlekiem :) taka latte na baileysie - jak dla mnie, pycha :) Szkoda, że ciasto, które towarzyszyło napojowi, nie sprostało towarzystwu - zawartość kakao w czymś, co miało być "czekoladowe" (o zawartości czekolady nie wspominając) w ilościach śladowych. Ale "na owcę" chętnie się jeszcze wybiorę. a gdzie? Do Cafe Secret blisko rynku (ul. Sieroca 5/6, Poznań) - to naprzeciwko Buddha Baru. Proszę nie zniechęcać się plastikowym wystrojem widocznym przez okno wystawowe, piwnica jest znacznie przytulniejsza.

I jeszcze miałam o czymś napisać, ale wypadło mi z głowy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz