poniedziałek, 18 stycznia 2010

Kokos - pierwsze starcie

Nie tak miało być. Miało być mlecznie, słodko i z bajecznym aromatem. A nie wyszło. Kokos nie chciał współpracować. Najpierw wywiercilśmy dwie dziurki, z których miało pocieknąć to, co kokos ma w środku (a co powszechnie nazywamy mlekiem kokosowym, choć to mleko powstaje dopiero z połączenia płynu i tej białej kokosowej warstwy we wnętrzu orzecha) i pociekło,
a potem Współmaszketnik użył ostrego narzędzia do rozłupania skorupki. I wtedy wdarł się nam w nozdrza konkretny zapach, zdecydowanie niekokosowy. Przykładem naszym praprzodków obwąchaliśmy uzyskane składniki i uznaliśmy, że skoro niedobrze pachnie, to nie nie wkładamy tego do paszczy. Może był już taki od chwili zakupu, ale jako kokosowi nowicjusze nie wiemy,
po czym poznać czy kokos jes dobry, czy nie. Zatem po wczorajszym starciu jest 1:0 dla kokosa. Zapowiadamy jednak rewanż w bliżej nieokreślonym terminie :) Nie można się poddawać, choć dziś jest podobno najgorszy dzień roku... 

A jak poznać, że kokos w sklepie jest dojrzały i nadaje się do konsumpcji??? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz