niedziela, 10 stycznia 2010

Szybko w Gobszo

Tak się jakoś składa, że po uczcie duchowej odzywa się żołądek i dopomina o swoje. Po udanym seansie w multikinie (choć w oparach popcornu i - uwaga - rumu z rzędu niżej) zgłodniałam - jak zwykle ;) Kebabom zwykle mówię nie, a na restauracje po łódzkim szaleństwie zwyczajnie brak środków. Wybraliśmy Gobszo - Gołebnikowy Bar Szybkiej Obsługi na Woźnej (nr 9).
Pusto (w sobotę po 20.00, to zakrawało na cud), więc obsłużono nas sprawnie. W Gobszo mam swoją ulubioną potrawę, tortillę z pesto, suszonymi pomidorami i mozarellą. Za każdym razem obiecuję sobie, że jem ją już ostatni raz i następny raz będzie już własnym tworem, ale tak się jakoś składa, że jeszcze do tego nie doszło... Sprawdzone, smaczne i szybko podane :) Współmaszketnik dostał wielkiego naleśnika wypełnionego letnim serem (wiadomo, które danie czekało na które...), może w wyższej temperaturze jest ok, ale w letniej niekoniecznie. Miejsce bardzo przyjemne, połączone z kawiarnią Gołębnik, która znajduje się w podwórzu.
Jedno i drugie warto sprawdzić. 

ps. A film ("Parnassus") zobaczcie koniecznie, też sporo apetycznych widoków ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz